Święta, święta...
a ja czekam na PO świętach.
Nie potrafię w ostatnich tygodniach sklecić słów, napisać zdań. To wszystko, co dzieje się we mnie, w moim życiu, napawa mnie smutkiem. Ogromnym i przytłaczającym.
Chwile w nocy, gdy budzę się z jakiegoś koszmaru.
Bezsilność, jak długo jeszcze TAK będzie?
Nawet modlitwa nie daje ukojenia.
Ciągle pada. Deszcz złych słów.
Długie noce i dnie. Zmęczenia.
Granica. Cienka kreska.
Za którą jest tylko jedna prośba.
Zabierz mnie stąd, proszę...