czwartek, 13 listopada 2014

List pisany nocą

Boże mój, nie mam tutaj na ziemi nikogo, na kim mogłabym się oprzeć, ze 100% pewnością, że nie zawiedzie, nie wyłączy telefonu i nie zostawi w trudnych chwilach.

Jesteś TYLKO TY.
Tylko Tobie mogę zaufać...

Proszę Cię
1. o wiarę, nadzieję i miłość, by nie stać się solą zwietrzałą, obojętną na drugiego człowieka. Abym patrzała na niego tak, jak chciałabym by patrzono na mnie.
2. stań w mej obronie, gdy srożą się wrogowie, grożą i znieważają. Tu na ziemi nie mam obrońcy, Kogoś kto by się za mną wstawił... Bądź moim adwokatem, gdy próbują mnie zniesławić w sądzie. Kłamliwie oskarżyć.
3. nie łam trzciny nadłamanej i nie nakładaj więcej niż znieść mogę... Nie mam już siły, mój Boże. Kto mnie podźwignie, jeśli Ty mnie złamiesz? Nikt nie będzie w stanie mi pomóc. Otrzyj i policz moje łzy... Przytul, gdy cierpię.
4. Okaż swą dobroć i miłosierdzie. Obdarz dobrymi dniami. I dobrymi owocami w mym życiu. Otocz ludźmi, którzy kochają i wydarzeniami, które podnoszą na duchu. Wzmacniają nadzieję, aby czerpać z niej siłę, gdy nadejdzie czas iść przez ciemną dolinę. Bym miała o czym wspomnieć, gdy zacznę wątpić.
5. Pobłogosław pracę moich rąk, tak abym nie wstydziła się przed ludżmi, że brakuje na chleb dla moich dzieci, że nie mamy własnego dachu nad głową, tułając się to tu, to tam. Jak pielgrzymi na ziemi. Aby nie śmiali się ze mnie, szydząc - tak wygląda życie biedaka, co zaufał Bogu! Niech mój los samotnej mamy z dziećmi nie będzie powodem plugawej pogardy.
6. Daj mi swoją mądrość. I serce czyste stwórz we mnie o Panie. Daj siły i zdrowie. Bo Twoja mądrość jest pełna. Bez niedomówień i wątpliwości. Jest jak skała. Na której mogę się oprzeć.
7. Strzeż moich myśli, bym nie widziała mojego życia tylko w czarnych barwach. Dodaj kolorów.
I radości. I uśmiechu. I wytchnienia. By nasyciła się dusza moja. Bym śpiewała Ci pieśń dziękczynną.
8. Podnieś mnie, gdy upadam. Wybaczaj, gdy grzeszę. Naucz kochać. I niech o mojej wierze świadczą uczynki, a nie PUSTE SŁOWA.
9. Daj mi Twego Ducha, bym nie czuła się samotna. I abym mogła wybaczać. Nie raz, nie dwa razy, ale 77 razy. Bym robiła to z ochotą, bo Ty wybaczyłeś mi o niebo więcej.
10. I zaprowadź mnie do Twego domu. Bym mogła wypocząć. I rozraduj mnie, proszę, w tej mojej wędrówce. Bo to Ty obdarzyłeś mnie życiem. Niech jest darem, a nie przekleństwem.

To moja modlitwa do Ciebie, Ojcze.

Przenieś mnie przez czas próby.
I nie opuszczaj!


wtorek, 11 listopada 2014

Amor vincit omnia

Wiara, nadzieja, miłość.
A z tych trzech najważniejsza jest miłość.

Hmmm.
Coś w tym jest. Wiara, nie tylko w Boga, Istotę Najwyższą, ale też w ludzi, bliskich, przyjaciół, przyszłość pozwala przetrwać chwile rozpaczy, ciemnej doliny, załamania, zniechęcenia, bólu...
Takie czarne ciemne chwile i dni. Że TO życie ma jakiś sens.
Po prostu sens.

Nadzieja, to taki drugi stopień wtajemniczenia. Gdy wiara pozwala przetrwać kryzysy, nadzieja jest tym ciepłem na duszy. Tym, co pozwala działać i iść dalej. Nadzieja, jest jak światełko w tunelu - że to w co wierzę się spełni.

A miłość?
Bez niej w szafie wisiałby kałasznikow ;) I byłoby luźniej na świecie. Zdecydowanie luźniej ;)
Na odstrzał poszliby Ci, którzy kłamią, oszukują, nie dotrzymują słowa, opuszczają w biedzie, trosce, odwracają w samotności, ranią słowem i czynem, krzywdzą.
Każdy z nas ma takich ludzi wokół siebie.
Gdy w taki sposób postępują wobec nas obcy ludzi - jest prościej. Można się odciąć i tyle. Drugi raz nie włazić w relacje z kimś takim.
Gdy występują przeciw nam bliscy - partner/ka, mąż/żona, dzieci, rodzina, przyjaciele, bliscy znajomi - z tym ucinaniem jest trudniej.
A stosowanie metody radykalnej (kałasznikow/całkowite odcięcie relacji) - trudne do realizacji.

To wtedy miłość staje się tym, co pozwala wybaczyć.
I dać jeszcze jedną szansę. I iść dalej.

Bez niej byłabym pustym człowiekiem.
I ubogim. Bez wspaniałych ludzi, których znam i którzy idą ze mną przez życie.
Niektórych znam już wieeeeeeeeele lat, innych krótko,
Jednych widuję często, drugich rzadko, Ale są dla mnie ważni.

Dzięki ludziom i miłości staję się ...człowiekiem.
Każdego dnia na nowo.