wtorek, 3 maja 2016

Łyżka dziegciu

Pisałam i piszę o rodzicielstwie. O byciu mamą. Samodzielną.
W sumie - Mamy w związkach też muszą być samodzielne. Nie ma złotej zasady.
W całej beczce miodu, są i łyżki dziegciu.
Tak jest. Po prostu. Taki lajf. Taki mamy klimat. Etc. Etc (wpisać dowolne powiedzonko, ulubione, zasłyszane, teściowej, teścia, ciotki w Wąchocka).

Dzieci.
Najpierw malutkie, zdane na naszą opiekę w 100%. Potem nabierające wprawy w życiu rodzinnym i nie tylko. Zawsze zaskakuje mnie z jaką łatwością wchodzą w tryb - żeby było wygodniej ;)
Nie, to nie jest złe! Każdy człowiek lubi jak jest wygodnie, miło, ciepło, serdecznie, sympatycznie, ciu-ciu i cud-miód-orzeszki.
Każdy rozsądny i odpowiedzialny człowiek, zdaje sobie jednocześnie sprawę z tego, że to żadna łatwizna, jeśli bierze się pod uwagę samopoczucie i relacje drugiego człowieka.
To, by to "wygodniej" nie odbywało się kosztem kogoś drugiego...
Albo (CO GORSZE) kogoś raniło.

Z dziećmi niestety tak jest, że ich świadomość zależności/relacji vide potrzeba owego "wygodniej, milej, cud-miód-orzeszki" jest wprost NIEproporcjonalna.
"Myślą", że będzie lepiej, gdy podejmą działania, a wychodzi, jak zwykle...

Przechodzę ten etap.
Mleko się rozlało. Dziecko chciało dobrze. Wyszło mniej dobrze.

A stres to pikuś przy emocjach innego kalibru.
Trzymajcie proszę kciuki za moją Rodzinkę.
I kto wierzy - niech nas powierzy opiece Boskiej.
A kto nie wierzy - proszę o kilka dobrych słów.

Słoneczności Wam życzę!