niedziela, 17 grudnia 2017

Grudniowy spacer

Codzienność.
Nie codzienna.
Zwyczajność.
Nie zwyczajna.

Powiedz Bogu o swoich planach, to ... opowiesz Mu najlepszy kawał życia ;)
Yeap! Powiedziałam. I chyba śmiał się długo ;)
I zrobił po Swojemu.
Ostatni ROK przyniósł wiele zmian.
Pozamykał niedomknięte rozdziały.
Nauczył cierpliwości.
Pozwolił na wybaczanie.
Przewrócił moje życie do góry nogami.

I dobrze mi z tym.

Mam Małża wydobytego spod ziemi, poziom -900 m. Ze Śląska :)
Mam TRZY Smoki plus Mały ŁOŚ. Czyli dzieci czwórka.
Mam miłość tak prostą, jak ciepły chleb codzienności posmarowany masłem dobrego słowa i troski.
Mam łzy ze śmiechu, zamiast śmiechu przez łzy.
Mam samotność we dwoje, gdy w końcu w domu zapadnie cisza, bo wszystkie "potwory" śpią.
Mam milczenie, które nie jest ciężarem, bo głowę mogę oprzeć na Małża ramieniu. I zrozumienie bez słów.
Mam mało miejsca w łóżku w weekend rano, bo rodzinne poranki z roześmianą ferajną dzieci są najlepsze.
Mam okruchy na podłodze, bo śniadanie robi mi DWÓCH facetów. Małż i Syn.
Mam marzenia, które mogą się spełnić, bo Ktoś posklejał moje połamane skrzydła.
Mam dwie dłonie, które pomagają wstać, gdy się potknę.

Mam Rodzinę.
Mam wiarę.
Mam nadzieję.
Mam miłość.

Żyję.

Brak komentarzy: