poniedziałek, 7 stycznia 2019

Odcienie codzienne

Dawno dawno temu byli sobie Pan i Pani.
Co byli w sobie zakochani.
I podjęli decyzję, aby być ze sobą.
Tutaj wielka scena weselna, uroczyste tak, tańce, wino, śpiew.
Do wyboru - kameralna scena we dwoje na plaży, wiatr, śpiew mew i szum fal.
Albo szczyty ośnieżonych gór i echo powtarzające wśród skał "tak tak tak...".

Jakkolwiek by to nie wyglądało potem przychodzą po prostu zwyczajne dni, tak zwyczajne, że w pewnym momencie ma się problem z odróżnieniem poniedziałku od soboty... Rutynowe czynności, dzieciowe problemy, kłótnie, choroby, problemy, problemiki, niedospane noce, niedopowiedziane zdania, niewypowiedziane pretensje, żale, dąse-ąse-floresy... Rachunki do zapłacenia, wiązanie końca z końcem, utrata pracy, szukanie pracy, afery w pracy, zmęczenie, stres.
Frustracja... Taka rosnąca, pęczniejąca. I rutyna, która z jednej strony pozwala ogarnąć pełną chatę, okiełznać temperamenty pociech od brzdąca 18mcy buszującego po mieszkaniu, doskonalącego technikę wchodzenia po uchwytach mebli kuchennych na blat, topiącego ubrania i maskotki w wc, bo umiejętność podnoszenia klapy wc jest super! Przez 6 latkę, która wchodzi w drugi bunt dojrzewania przedszkolnego, przynosząca nowe "słówka", waląca bez cukrzenia, co myśli, by za chwilę zalać się łzami, bo jest pora mycia zębów...  Po nastolatka z burzą hormonów, buntem egzystencjonalnym i nastawieniem "a po co mi to wszystko!?" przygotowującym się do egzaminów na koniec 8 klasy w mega chaosie fundowanym przez nauczycieli podlewanych sosem "(de)reformy" edukacji.

Gdzie szukać równowagi? Sił? Sensu? Sposobów na przetrwanie tych zawirowań czaso-przestrzeni, które niczym struny drgają, wibrują i czasem doprowadzają do szału...

Są dni, gdy wystarczy przytulenie. Po prostu. Jeden prosty gest. Kojący.
Taka deklaracja: "choćby skały sra...ły - jestem z Tobą, przy Tobie! damy radę".
Są też dni, gdy nastaje cisza, gdy każde siedzi w jaskini i szuka spokoju najpierw w sobie.
Taka samotność we dwoje.
Trudna do zaakceptowania, trudna czasem do zniesienia, gdy jednej stronie (tak, najczęściej mi!) potrzebne jest to przytulenie, ten sygnał - będzie OK!

To jest życie.
Z jego odcieniami.
Banalne górki i doliny. Banalne chwile. Gorsze i lepsze nastroje.
Oddalanie i zbliżanie.
Fizyka przyciągania i odpychania, w granicach zachowania równowagi.

Dwoje obcych ludzi, którzy zdecydowali się stać bliskimi dla siebie. Uczących się bez przerwy czegoś nowego o sobie, o tym JAK być ze sobą.
I to czy będą ze sobą zależy przede wszystkim od tego, CZY wciąż chcą się uczyć bycia ze sobą. Akceptowania różnic, wad, wybaczania błędów.
Zakochiwania się w sobie na nowo...

Banalne słowa.
Potężne wyzwanie...



Brak komentarzy: