Mamy czasowniki. I ich odmianę ma się rozumieć.
Czasoumilacze też się znajdą. Dla każdego coś miłego. Oczywiście wedle gustu.
Od piątku 29 listopada 2013 mam w domu również czasochodzik.
Czasochodzik to obiekt napędzany energią stopową, mierzony w metrach kwadratowych przechodzonej powierzchni w jednostce czasu.
Och, ta jednostka czasu jest zmienna, z biegiem czasu ulega, rzec mogę - wydłużeniu.
Czasochodzik ma dwie kończyny dolne zwane stopami, które w zadziwiający sposób szybko nabierają wprawy w stawianiu kroków na powierzchni płaskiej. Na tej mniej płaskiej (np. zawinięty dywan) tracą przyczepność i stają się (4 litery)chodzikiem* ;)
A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że niektórzy lekarze twierdzili, że moje Maleństwo czasochodzikiem się nie stanie.
Ano, pomyłka! Szlachetna, wybaczalna, cudowna pomyłka!
p.s. skutkiem ubocznym posiadania czasochodzika w domu jest zwiększanie prędkości z jaką na KAŻDEJ powierzchni zaczyna rządzić CHAOS :)
Trudny do opanowania chaos.
Kreatywność dziecka jest jak Wszechświat. Nie do ogarnięcia.
_________________
* dla tych, co mają standardowe skojarzenia wyjaśniam, że 4 litery to PUPA ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz