wtorek, 8 października 2013

Tylko inkwizycji brak?

Hmmm, z napisaniem tego posta nosiłam się kilka dni. Tupały mi głowie nieuczesane myśli, tak jak Mały Sąsiad wieczorami - waląc bosymi stópkami w podłogę (mój sufit), na znak protestu. No, że spać jeszcze nie chce. (Ma dopiero 1,5 roku).

Do rzeczy.
Chodzi mi o różnicę zdań, poglądów, przekonań, wyznań etc etc. Ogólnie - o to, że każdy z nas ma swój świat wewnętrznych zasad, myśli. SWÓJ WŁASNY.
Na codzień ścieramy się z światami innych ludzi, które mają części wspólne z naszym światem, pojawia się okazja/temat do dyskusji, przekazania swoich racji, opinii. Okazja do komunikacji, budowania relacji, poznawania, rozszerzenia horyzontów, poznania światopoglądów. Dyskusje możliwe dzięki temu, że natura obdarzyła nas mową.

No właśnie... DYSKUSJE.
Często pojawia się wraz z nimi chęć przekonywania, że MOJA opinia jest ważniejsza/lepsza/celniejsza/prawdziwsza/najważniejsza/poprawna/jedyna*
Póki rozmowa i dyskusja mieści się w ramach "cywilizowanej rozmowy i wymiany argumentów i kontrargumentów" wszystko jest ok. Ciekawe doświadczenie dla wymieniających się poglądami, kształcące dla obserwatorów owej dyskusji.
Rozmawiający wymieniają się swoimi zdaniami, opierając sie na własnych obserwacjach i doświadczeniu, atmosfera bywa emocjonująca - a jakże!, ale na koniec lekki żart, podziękowanie za wspólnie spędzony czas i "bye! bye!" do następnego spotkania.

Gorzej, gdy owa dyskusja wkracza na niebezpieczne tereny przymusu, obrażania, wyśmiewania lub chęci NAWRACANIA na swoją "lepszą rację", udawadniania, że rozmówca to kretyn/debil/głupek/idiota i trzeba zrobić z nim porządek. No bo, jak on/a może mieć takie zdanie/poglądy???!!!

I nie ma znaczenia, co jest tematem tak intensywnej reakcji (katastrofa/zamach smoleński, partia polityczna, wyznanie/kościół, temat szczepień, posłanie 6 latków do szkoły, wybór marki samochodu, czy wegetarianizm kontra mięsożercy, a nawet wybór kremu przeciwzmarszczkowego ;) ).

Próba rozmowy i uzyskania informacji DLACZEGO ta nie-moja racja jest lepsza spotyka się z intensyfikacją słowotoku, "robieniem kretyna", dyskredytowaniem rozmówcy. Najczęściej dochodzi jeszcze MANIPULACJA.
Wycofać się z takiego "dia-mono-logu" też trudno, bo pożegnanie się z rozmówcą traktowane jest jak tchórzostwo i przyznanie do "błędu".
Walka na argumenty to też, jak walka z wiatrakami. Eskalacja niepotrzebnych negatywnych emocji zakończona wielkim nieprzyjemnym "bum!"

Przypomina mi to inkwizycję.
I tylko stosów jeszcze brak...

A może już płoną?
Wirtualnie.


*niepotrzebne skreślić ;)

Brak komentarzy: