Poranek, 6:45.
Smoki idą do szkoły - w domu bieganina zaspanych dzieciaków, Maleństwo dzielnie blokuje dostęp do lodówki, stojąc i bawiąc sie magnesami przyczepionymi do drzwi tejże.
Co chwilę wpada tornado do kuchni "mamo, widziałaś moją koszulkę?", "mamo, chcę 3 kanapki do szkoły", "mamo, nie mam zeszytu do angielskiego", "mamo, co z tym mundurkiem się stało!?", "mamo, będę dzisiaj później", "mamo, nie chce mi się..." :)
Tylko anielska cierpliwość może mnie uratować, zatem liczę do 100, czasem i więcej. Smarując pajdy chleba masłem wsłuchuję się w audycję, co tam słychać w wielkim świecie.
Och, przyszedł czas na reklamy!
Przelatują słowa, zatroskany mężczyzna opowiada, że pewien specyfik zna potrzeby seksualne mężczyzn i są one ważne (a jakże!), bo latem częściej, a zimą to rzadziej. A powinno być po równo (chyba).
Po chwili rozśpiewana pani (zapewne w toalecie) rozpływa sie nad kolejnym cudem korpo-farmy, bo "dziewczyny on dba o drogi moczowe", wystarczy jedna kapsułka i siusianie, jak ta lala ;)
Między jedną kanapką, a drugą, nagle dwie rozświergotane panie - przyjaciółeczki na spotkaniu. Jedna się dziwi drugiej, co ona taka radosna, bo przecież taki "ciężki" problem ma. Och! ach! ależ co tam, lekko wali tekstem, że ona taka radosna, bo jej zaparcia czują się suuuuper.
A po chwili seksowny męski głos zapewnia, że tylko TA marka samochodów została zaprojektowana dla bogatego życia. Hmmmm, wewnętrznego zapewne.
I tym sposobem od samego rana wiem, że żyję ;)
I że życie proste jest - sialalala!
Wystarczy kilka kapsułek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz