Obudziłeś mnie zimową porą
Ogrzałeś dłońmi leniwą krew
Otulałeś spojrzeniem zmarznięte serce
Wsparłeś nadzieją
A teraz odchodzisz
Spuszczając oczy i mówiąc szeptem
Że rozdzielił nas Los
Pokazując drugą stronę medalu
Gdzie zaśniedziałą miedź
Zeżarł strach
Zostawiłeś mnie zimową porą
I nie ma już twoich rąk
Zastygła krew i umarło serce
Nadzieja zamarzła
Na śmierć
Kiedyś odnajdziesz mnie
W innym spojrzeniu
W dotyku obcych rąk
Może zatęsknisz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz