sobota, 19 lipca 2014

Szukam Babci

Moje wspomnienia o Babci wciąż są rozedrgane emocjami.
Żyją. Na dnie serca. Wśród codziennych spraw i myśli. Pomiędzy wspomnieniami.
Babcia Anna była Kobietą o sercu otwartym niczym drzwi na oścież rozwarte. Niczym zaproszenie - wejdź, odpocznij, posil się, porozmawiaj, pomilcz, przytul, odetchnij serdecznością. Bez warunków, bez regulaminu. Bez opłaty.

Mam najcudniejsze wspomnienia z dzieciństwa. Najcudniejsze wspomnienia, dzięki Babci.
I wzór do naśladowania, gdy może-kiedyś-daj-Boże! sama się Babcią stanę.

Była wspaniałą Pra-Babcią dla Młodej. Ba! Nieraz zazdrośnie słuchałam ich opowieści, patrzałam, jak niteczki rozmów, wspólnych działań tkają więzy wpomnień. Rodzinną sagę.
Żałuję, że tylko jedno z moich Smoków miało to szczęście mieć Pra-Babcię...

Więc tym bardziej boli mnie świadomość, że moje dzieci aż tak ciepłych wspomnień, jak ja mieć nie będą.
Jedna babcia (moja matka) - nieobecna.
Druga (mama byłego) - daleko. Choć chwała Jej za to, że czasem zadzwoni i porozmawia, pamięta o ważnych uroczystościach, jak urodziny czy święta, koniec szkoły, wakacje. Chwała Jej i szacunek, że mimo dysonansu jakim był rozwód Jej syna ze mną, potrafiła i chce nadal utrzymywać więzy rodzinne z dziećmi. Stawiając ponad nasze animozje relacje z Wnukami. Stara się i jestem pełna podziwu dla Niej.
I szacunku.

Trzecia (tak, tak!) - matka ojca Najmłodszego Smoczątka - to dla mnie niezrozumiała zagadka...
Mieszka w tym samym mieście. Wielokrotnie zapraszana, zapewniana serdecznie o tym, że jest mile widziana - i co? I nic! Jak kamień w wodę, grochem o ścianę, jak głuchy ze ślepym o operze.
Dziecię niebawem dwa latka będzie miało, a "babcia" zaledwie 4 czy 5 razy obdarzyła łaską odwiedzin...
I wciąż jakieś wymówki. A że brak czasu, a to zmęczenie, inne plany, ważne sprawy, a to "nieuporządkowane relacje", albo brak odezwy na zaproszenie, wręcz unikanie.

Nie kumam. Nie ogarniam tej kuwety.
Może Ktoś mądrzejszy mi to wyjaśni?
Czymże to moje Dziecię zasłużyło na takie traktowanie?
A może to moja wina, a na Dziecięciu się skupia "kara"?

W sumie, dziwię się nawet potrójnie. Bo czas leci, i Dziecięcia, ale i Babki. Szkoda dni i lat. Szkoda wspomnień, które nigdy się nie zalęgną w sercu, nie zakorzenią w głowie... Szkoda tych więzi, które się nie zaplotą z nitek spotkań, uśmiechów, gestów pełnych czułości. Szkoda, że Dziecię mi nie powie, że "Babcia jest lepsza, bo na wszystko pozwala"... Szkoda, że nie dozna tych upojnych chwil rozpieszczania, pozwalania "na wszystko".

Szukam Babci. Zastępczej.
Od zaraz.

W zamian oferuję: radosny błysk w oczach, że Babcia przyszła, pełne uwielbienie dla rosołu/pierogów/ciasta/etc etc zrobionych przez Babcię, zasłuchania z otwartą buzią opowieści pt. "za moich czasów", podziwu dla śmigających drutów/szydełek/igły z nitką, przytulenia znienacka/bez liku/bez powodu/i z różnego powodu,  i rączki oplatające szyję z czułością, i szept do ucha "kocham Cię, Babciu" i laurki własnoręcznie zrobione, i wierną asystę w kuchni, i pomoc przy sprzątaniu (no, dobra, przyznaję, czasem oznaczać to może podwójne sprzątanie), i spacer z "łapką" w babcinej dłoni...

I miłość bezgraniczną.

p.s. Jedną Babcię Zastępczą już mamy :)
Babciu Wando - bardzo Ciebie kochamy!



Brak komentarzy: