Cały rok przelatuje niczym pershing przez życiorys.
I przychodzi taki jeden dzień, majowy, pachnący słońcem i truskawkami.
Dzień Mamy.
Rano SMoki wstawały z zadziwiającą energią, wręczając laurki, składając życzenia i... życie wraca na swoje utarte tory ;) Czyli poranne potyczki o dostęp do łazienki między 16-nastolatką a zbuntowanym młodzieńcem lat prawie 9 ;) Tuptanie i domaganie się uwagi ze strony 1,5 rocznego Dziecięcia.
Życie Mamy to... NEVER ENDING STORY ;)
Kiedyś myślałam, że najtrudniejszym fizycznie jest czas niemowlęctwa, gdy małe dziecię absorbuje większość czasu, sił rodzica. Z racji totalnej zależności od mamy. Nakarmić, przewinąć, przytulić, przebrać... i jeszcze komunikacja dość ograniczona, bo do 348 rodzajów płaczu i gugania ;)
Potem robi się jeszcze ciekawiej - dzieci zaczynają rosnąć, uczą się sztuki... konwersacji, nie ma problemu z wyartykułowaniem potrzeb, myśli, opinii i własnego zdania :) Za to pojawia się potrzeba i konieczność nauczenia, jak radzić sobie z emocjami, panować nad nimi, jak WYRAŻAĆ swoje zdanie, opinię, by wypowiadane słowa nie były jak kamienie rzucane w "łeb słuchacza".
Pojawia się konieczność i sztuka doszkalania Mamy - by nadążyć za dziećmi, za ich rosnącym apetytem na życie, na zdobywanie świata, pozycji, marzeń, czasem zachcianek... Sztuka balansowania między stawianiem granic, egzekwowaniem zasad, a pozostaniem ciepłym i kochającym rodzicem.
Sztuka przetrwania tsunami emocji nastolatki czy małego buntownika, sztuka dystansu, gdy słowa potrafią ranić.
W obie strony.
I sztuka wybaczania, pozwolenia na błędy, ich naprawiania, uczenia się bycia człowiekiem.
Od tej roli Mamy nie ma urlopów, wyjazdów służbowych, chorobowych.
Wypowiedzenie też nie wchodzi w rachubę.
Wynagrodzenie - dość specyficzne.
I bezcenne jednocześnie.
"Mamuś - jesteś najfajniejsza na świecie!!! Kocham Cię nawet, jak mi dajesz karniaki!"
;)
Pięknego dnia Mamy! Niech się spełnią nasze marzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz