piątek, 20 czerwca 2014

Niezgodna

Jest we mnie niezgoda na "porządek" jaki "panuje" na tym świecie.
Pierwszeństwo ma chamstwo i szwindel. Sraj-taśmy polityczne dobitnie to potwierdzają.
Prawo i sprawiedliwość mocno karzą maluczkich. Ci wielcy mogą spać spokojnie. Zawsze się wynajdzie kolejną "pomroczność nie-jasną".
Uczciwość to postawa dla frajerów. Jak kraść, to miliony! Żaden bilon tylko bilion!

Jest we mnie niezgoda na świat, w którym rodzina znaczy nic, albo prawie nic.
Gdzie dzieci umierają w brzuchach Mam, bo lekarzom nie chce się zrobić cesarki i je ratować, zainteresować się pacjentką, a bo procedury,  bo to-i-śmo, bo koperta nie znalazła drogi do szczęśliwego celu (czyt. kieszeni lekarskiego fartucha). Bo lekarzyna od siedmiu boleści musiał się wyspać, a położna poplotkować na twarzo-książce.
Gdzie Matki borykają się z samotnym wychowaniem, bo tatuś się wyklamkował i lata niczym ta pszczółka Maja, z kwiatka na kwiatek (ma-ją i ma-ją i ma-ją). Zapylając i spadając na następny. Bo ładniejszy niż ten poprzedni. Bo życie jest tylko jedno, bo trzeba się wyszumieć, nalatać... Odpowiedzialność? A co to takiego?
Aaaaa,  odpowiedzialność... No, to ten tego, robi się przelew, no nie? I czapa, nic więcej nie trzeba.
A czasem i przelewu nie trzeba, no bo i po co? Żeby tej małpie na złość zrobić! Lafirynda jedna...
Dzieci? Dadzą sobie radę. A jak nie dadzą, to wylądują w rodzinie zastępczej.

Jest we mnie niezgoda na świat, w którym religia używana jest do niszczenia, a nie budowania. Gdzie kobieta i mężczyzna stają się śmiertelnymi wrogami... Gdzie wzajemne dopełnienie mylone jest z rywalizacją i tworzeniem kolejnych zakazów. Głównie dla kobiet. Bo ONE to rozumu nie mają, decydować o sobie nie mogą. Wolna wola? Wybór? Fanaberie "feministek".
Gdzie Mężczyźni odarci ze swych ról opieki i siłacza, co słoik odkręci, szafę przeniesie, kobitę na rękach ponosi, a i dziecko przewinie, woleli uciec w złudny świat biznesu, pogoni za króliczkiem Rogerem kolejnego awansu.

Jest we mnie niezgoda na związki, gdzie MIŁOŚĆ znaczy - będę z Tobą na dobre. A jakby coś złego się działo, to radź sobie sam/a. Gdy budowana jest na staraniu jednej strony, gdy konflikt/odmienne zdanie staje sie powodem do starcia zbrojnego, cichych dni, milczenia, "karania" swoją nieobecnością. Szczególnie dzieci... Egoizm na piedestale. Umieranie/ustępowanie/dogadywanie się z Ukochaną osobą to taki harlekinowy bzdet. Ma być "pięknie łatwo i przyjemnie".

Jest we mnie niezgoda na brak rodzinnych więzów. Gdy rodzice nie mają czasu dla siebie, dzieci. Gdy mijają się w drzwiach łazienki, kuchni, sypialni, gdy dom przypomina bardziej hotel. Recepcją jest przedpokój, z szafką na buty. Gdy Babcia odwiedza swoje wnuki raz na ruski rok, a mieszka tuż za miedzą, zajęta "robieniem kariery". Gdy Dziadek zalewa w trupa robaki, co już się zalęgły w głowie. Robaki paskudnych myśli, wspomnień, utraconego życia, użalania nad sobą. Gdy Ciocie, Wujki "zapomniały" numeru telefonu. A na święta, to się wysyła smsa "wesołych świąt", a na urodziny "sto lat" - tylko czego? Samotności?

Jestem niezgodna.
Nie pasuję. I zmieniam świat.
Zaczynając od SIEBIE.


Brak komentarzy: