Zabójcze transakcje skradły mi kawałek nocy; czasem zdarza się, że książka sprawia, że czas staje się dziwnym tworem. Niczym oryginalna ręcznie robiona chalwa - roziąga się, klei, lepi i znów zgnieciona w jedną masę - gotowa na plastyczne akrobacje.
Sen krótki. Bez zapamiętanych snów. Jakieś były, to wiem, ale po przebudzeniu już nie potrafię ich odtworzyć. Tak jakby mózg je skutecznie z-zipował i zarchiwizował.
Postanowiłam dzisiaj nie słuchać radia, ani zaglądać do wiadomości.
Niech mnie ominie histeryczny chichot moherowo-spiskowej teorii dziejów.
Za młoda jestem na takie wariacje.
Albo za stara, by tracić czas, nerwy na wydarzenia, które nie wnoszą NIC konstruktywnego, oprócz kolejnych rozłamów i powodów do kłótni, i politycznego bełkotu.
Niech to będzie ot, taki dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz