poniedziałek, 17 lutego 2014

Lunopatia

Current Biology odkryło, że ludowe mądrości o pełni Księżyca nie są tak zupełnie wyssane z palca.
Gorzej śpimy, wiercimy się, sen jest "gorszej jakości" (w moim przypadku oznacza to hektolitry kawy, po której i tak wyglądam, jak pewien Droopy z worami pod oczami do podbródka ;) ).

Skoro syndrom ten jest naukowo potwierdzony - nadaję mu imię - LUNOPATIA.
I wszem i wobec ogłaszam, że moje dziecię lunopatykiem jest doskonałym.
Niebo mogłoby permanentnie tkwić w stanie zachmurzonym, a moje dziecię niczym igła w kompasie, informuje mnie, że zbliża się pełnia/jest pełnia/uffff! koniec pełni ;)

Sama na lunopatię chronicznie cierpię. Niezależnie od fazy. Księżyca oczywiście.
I tak trwa to już prawie 17 lat ;)

Pocieszające jest to, że jest szansa, aby ta trwająca już niemalże dwie dekady przypadłość minęła.
Za jakieś ... pół dekady! Jak Najmłodsze SMocze Dziecię podrośnie :)
I wtedy się wyśpię!!! Taaaak! :) :) :)

Uhhhhh, jak ja się już cieszę!

p.s. to się nazywa optymistyczne spojrzenie w przyszłość ;)




Brak komentarzy: