Malwa rozbraja mnie. Szczególnie, gdy nastaje sytuacja kryzysowa.
Jestem wtedy niczym odbezpieczony granat, stojąc na krawędzi szaleństwa z powodu pomysłów dziecka, wstrzymuję oddech, by nie walić własną głową w ścianę.
Gdyby ukazać graficznie, jakie myśli przelatują przez moją głowę, wyglądałoby to mniej więcej, jak hieroglify poczynione przez pijanego skrybę w delcie Nilu ;)
I kiedy już zaczyna brakować słów, tchu, wyobraźni na ogarnięcie "dzieła zniszczenia" dokonanego przez Owo Niewinne Dziecię, Ono podnosi swoją głowę. I patrzy. Prosto w oczy.
I ja wtedy wymiękam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz