piątek, 3 sierpnia 2018

Z dziennika przygotowań 2

Wczorajszy dzień skończył się przesytem po ...kokardkę.
Ciepnęłam kompa, usiadłam na balkonie, patrząc na terminal i kolejny kontenerowiec, z którego po kolei znikały klocki-kontenerki.
Upał trochę zelżał, Mars odcinał czerwonawą kropką na niebie.

Schody udało się wycenić, nawet te ostatnie stopnie, które okazały się dość niewymiarowe.
Piękne słupki drewniane do tego. Poręcz też zamówiona, zostanie przycięta na długość.
Szlifierka do wypolerowania stopni zostanie wypożyczona i pobawię się w stolarza. Koszt wypolerowania 15 stopni okazał się wyższy niż ...cena dębowych stopni. Pan stolarz się po prostu wkurzył, że nie chcemy lakierowania, więc nieważne czy lakierujemy czy nie, cena jest taka sama.
Podziękowałam UPRZEJMIE (serio!).

A nie lakierujemy z prostej przyczyny. Bo chcemy po położeniu stopni je zaolejować. Mają przepiękny deseń i olej wyciągnie te wszystkie naturalne słoje, zawijasy, esy-floresy drewna.

Po rozmowie z Uprzejmym Panem Mariuszem ze składów drzewnych musieliśmy zmodyfikować nasz projekt. Odpadają tralki drewniane. Musielibyśmy je stawiać gęsto, żeby Mały Tuptuś nie przecisnął się między nimi. A to już nie wyglądałoby estetycznie. A płotu w domu nie chcemy stawiać ;)

Pomysł poszedł w rurki wypełniające balustrady metalowo-drewniane. Tylko sieciowane gęściej, tak by żadne z Kochanych Potworów nie wpadło na genialny pomysł wsadzania głowy pomiędzy...
Tutaj znów mam wyzwanie, bo zazwyczaj można kupić zestaw 3 rurek dwumetrowych, z mocowaniami. My niestety licząc potrzebujemy tych rurek około 15. Plus złączki, złączki elastyczne etc. Kupując w sklepie przy tej ilości cena rośnie znacząco. Serio! Cel - znaleźć producenta, albo hurtownię ;)

Znaleźliśmy też blat dębowy do kuchni 40x650x3000 - piękny!!!
Już go widzę w kuchni! Z tego względu, że zdecydowaliśmy się na kuchnię tańszą niż zakładaliśmy w budżecie, to mamy na porządny blat z drewna. Też go potraktujemy olejem. I będzie trwały, odporny na "ups!" dzieci, i do tego piękny.
Żeby było śmieszniej w cenie blatu z płyty MDF proponowanych w sklepach z meblami ;)

Cała magia polega na szukaniu, pytaniu, dzwonieniu i znów pytaniu.
I nie odpuszczaniu, gdy wszystko idzie tak, że NIC nie idzie.
A są takie momenty...

Jak choćby z szukaniem pomocy do wniesienia płyt gk... Pomoże nam Przyjaciel z Rosji i Przyjaciele ze Śląska. Oni znaleźli i CZAS, i ochotę. Nie tylko by pomóc, ale spotkać się, pogadać, zobaczyć Nasz Nowy Dom i po prostu cieszyć z nami.

Czasem to, co jest blisko nas, wcale nie musi być takie bliskie. A odległość liczona w km może być kompletnie nieistotna. Paweł i Madzia - architekci, którzy przygotowali projekt antresoli, podzielili się uwagami i doświadczeniem, bo część urządzania swojego domu mają za sobą. I zrobili to z serca, znaleźli czas, mimo, że też pracują i mają dwoje małych dzieci. Paweł przyjechał z Córcią na odbiór naszego mieszkania, by zerknąć na ważne elementy fachowym okiem. Wesołe przedszkole było :D  Zakochana w Śląsku (z powodu ludzi! i to rozumiem, potwierdzam) Justynka z Mężem, która oddała nam termin na fachowca, bo my musimy się przeprowadzić, a Ona ma już dom, zmiany mogą poczekać. Kilka smsów z Przyjacielem Jerzym, który, jak zawsze gdy zgłaszam wyzwanie, rzucił propozycją rozwiązania. Nieistotne, że akurat nie da się tej metody wykorzystać, istotny jest fakt, że myśli, że wyzwanie postawione przed innym człowiekiem nie jest dla Niego obojętne. Wieczorna rozmowa z Przyjaciółką z gór, z Paszyna... Że zawsze jest dla nas tam miejsce, że jak zapragnę odpocząć, uciec to mam przyjechać... Że mam książki pisać, bo wtedy bym zarobiła :D :D (seeerioooo?? tylu ludzi teraz PISZE...). Dziś z Przyjaciółką z Warszawy. Kilka prostych słów, uśmiech, który słychać w głosie. I ...jest lepiej. Świat wraca na swoją orbitę, problemy nadal są, ale już nie straszą swoimi kłami.

Kiedyś moja Babunia, gdy nie chciałam iść do szkoły, mawiała, że całe życie jest szkołą. I zadaje ciągle coś do odrobienia. I ciągle czegoś uczy. I zadania domowe daje do odrabiania... Egzaminy też są. I albo je zdajemy za pierwszym podejściem, albo oblewamy. Warto wtedy wyciągać wnioski i nie popełniać tych samych błędów... Dotyczy to własnych życiowych wyborów i znajomości.
I mawiała jeszcze, że ludzie są jak... krowy. Bo ta, co dużo muczy, mało mleka daje. Coś w tym jest...

I tak to idzie.
Dziś biorę się za bary z projektowaniem łazienek. I szukaniem rurek do balustrady.
I takim codziennym ogarnianiem domu, Tuptusia co ząbkuje, pracy i upału, co potrafi nieźle zmęczyć.





Brak komentarzy: