czwartek, 13 marca 2014

100 czyli sto

Tyle mam wpisów. Na blogu.
Przyznam się - miałam wątpliwości, czy dotrwam tej chwili, by napisać setny post.

I... nie będę się wysilać na jakieś szczególne mądrości, pod tytułem: podsumowanie osiągnięć literackich lub krótkie podsumowanie statystyki wejść/wyjść na bloga ;)

Tak.
To sobie zostawię na wpis numer 1000. TYSIĄC.

A dzisiaj?
Dzisiaj jest kolejny dzień mojego życia. Proza codzienności przeplatana poezją niespodzianek, jakie czasami wpadają niezapowiedziane w moje skromne progi.

Poranne wojny domowe, by zwlec boskie ciała z łóżek i wyprawić dziecięcia do szkół. Poranne wojny o dostęp do łazienki, zachlapane pastą lustro, pomylone szczoteczki, zgubione skarpetki albo skarpetki nie-do-pary. Podręczniki i zeszyty, które złośliwie chowają się między wóz strażacki a statek kosmiczny rodem ze Star Wars.

Nastoletni okrzyk - "nie mam w co się ubrać!" - no, tak, to kobietka przecież mi tutaj rośnie.
Więc wszystko w normie ;)

Maleństwo podjadające kanapki przygotowane dla rodzeństwa do szkoły, bo przecież taka kanapka lepiej smakuje niż ta na talerzu. Nieistotne, że dokładnie z tym samym "wsadem" ;)

Rozmowy o życiu i puszczaniu wolno emocji. O lubieniu siebie samej. O tupaniu nogami i fochach z przytupem. Maile od Przyjaciela. Pusty słoik z kawą. Spacer na plac zabaw i słońce tak ciepłe dzisiaj.

Czas leci.
Tworzy wspomnienia. Czasem przebłyski, że coś już takiego, podobnego było. Otwiera czasem szufladki w pamięci, uwalnia dźwięki, słowa, twarze...
Świadomość przemijania i to, że mam 3 SMoki sprawiają, że chcę pisać.
Dla NICH. By miały kilka nici-nie-zapomnienia.
I dla siebie, by zachować, jak najwięcej wspomnień, gdy pamięć będzie już mnie zawodzić.

Dlatego piszę.
I będę.

Dziękuję :)


Brak komentarzy: